Zastanawialiście się kiedyś, co robią superbohaterowie w czasie wolnym od walki ze złoczyńcami? Albo w jaki sposób przygotowują się do misji ratowania świata? Zapewne nie (bo po co mielibyście to robić). Wiedzcie jednak, że Quentin Dupieux odpowiada na te pytania. Autor "Morderczej opony" podchodzi do tematu z właściwą sobie nonszalancją. Jego "Smoking Causes Coughing" to utrzymana w retrofuturystycznej stylistyce historia Tobacco Force – specjalnego oddziału trykociarzy, których bronią są zawarte w papierosach szkodliwe substancje.
Nie myślcie, że to promocja koncernów tytoniowych. Choć papierosowemu dymowi nie sposób odmówić fotogenii (o czym wiedzą Jim Jarmusch, Paul Auster czy David Lynch), Dupieux nie idzie tym tropem. Ammoniaque (Oulaya Amamra), Nicotine (Anaïs Demoustier), Methanol (Vincent Lacoste), Benzène (Gilles Lellouche) i Mercure (Jean-Pascal Zadi) mają świadomość, że chemikalia, od których wzięły się ich ksywy, powodują raka i inne nieprzyjemne dolegliwości – dlatego sami trzymają się od nich z daleka i zachęcają do tego innych.
Reżyser obdarza bohaterów stylówką pożyczoną od Power Rangers i charyzmą agentów z "Danger 5". Poznajemy ich, gdy wspólnymi siłami pokonują swego wroga Żółwia. Choć ich tryumf jest spektakularny, radość nie trwa długo. Przewodzący grupie szczur Didier, daleki krewny pluszowego bohatera teledysków ukrywającego się pod pseudonimem Mr. Oizo Dupieuxa, zapowiada kolejne zadanie: tym razem stawką są losy całej planety, której unicestwienie planuje cyniczny Lezardin (Benoît Poelvoorde), reptilianin z kosmosu.
Dupieux nawet nie udaje, że ma szacunek do jakichkolwiek zasad. Biorąc na warsztat kino superbohaterskie, znany z zamiłowania do dekonstrukcji schematów gatunkowych reżyser daje sobie pole do popisu. Choć film otwiera scena walki ze złoczyńcą, fabułę "Smoking Causes Coughing" można by ironicznie podsumować cytatem z "Rejsu": nuda, nic się nie dzieje. Członkowie Tobacco Force, wysłani na obóz, w trakcie którego mają zregenerować siły i odnaleźć zanikającego w grupie ducha jedności, spędzają czas na pogawędkach, umilając sobie czas historiami z dreszczykiem.
Reżyser stwarza sobie w ten sposób okazję do licznych dygresji. Przepełnione absurdem i krwią opowieści, które snują kolejni bohaterowie (wśród nich mała dziewczynka czy smażąca się barakuda), to kwintesencja jego stylu. Dupieux robi przy tym wszystko, abyście zapomnieli o Marvelu, DCEU czy innych wysokobudżetowych produkcjach. Za sprawą tanich efektów specjalnych, jak plastikowe potwory, przenosi nas do czasów, gdy przygody komiksowych herosów przyciągały przed ekrany przede wszystkim młodszą publiczność.
Bo "Smoking Causes Coughing" to produkcja zbudowana na nostalgii. Dupieux prowadzi narrację w bezpretensjonalny sposób, pisząc list miłosny do poetyki telewizyjnych produkcji z lat 60. Jeśli więc bawił Was Adam West i jego batsprej na rekiny, z pewnością docenicie chwilę, gdy Tobacco Force puszczają dymka w stronę swojego przeciwnika. Nawet jeśli nie jest to najlepsze dzieło francuskiego reżysera, będziecie się na nim bawić jak prosię.
Nie myślcie, że to promocja koncernów tytoniowych. Choć papierosowemu dymowi nie sposób odmówić fotogenii (o czym wiedzą Jim Jarmusch, Paul Auster czy David Lynch), Dupieux nie idzie tym tropem. Ammoniaque (Oulaya Amamra), Nicotine (Anaïs Demoustier), Methanol (Vincent Lacoste), Benzène (Gilles Lellouche) i Mercure (Jean-Pascal Zadi) mają świadomość, że chemikalia, od których wzięły się ich ksywy, powodują raka i inne nieprzyjemne dolegliwości – dlatego sami trzymają się od nich z daleka i zachęcają do tego innych.
Reżyser obdarza bohaterów stylówką pożyczoną od Power Rangers i charyzmą agentów z "Danger 5". Poznajemy ich, gdy wspólnymi siłami pokonują swego wroga Żółwia. Choć ich tryumf jest spektakularny, radość nie trwa długo. Przewodzący grupie szczur Didier, daleki krewny pluszowego bohatera teledysków ukrywającego się pod pseudonimem Mr. Oizo Dupieuxa, zapowiada kolejne zadanie: tym razem stawką są losy całej planety, której unicestwienie planuje cyniczny Lezardin (Benoît Poelvoorde), reptilianin z kosmosu.
Dupieux nawet nie udaje, że ma szacunek do jakichkolwiek zasad. Biorąc na warsztat kino superbohaterskie, znany z zamiłowania do dekonstrukcji schematów gatunkowych reżyser daje sobie pole do popisu. Choć film otwiera scena walki ze złoczyńcą, fabułę "Smoking Causes Coughing" można by ironicznie podsumować cytatem z "Rejsu": nuda, nic się nie dzieje. Członkowie Tobacco Force, wysłani na obóz, w trakcie którego mają zregenerować siły i odnaleźć zanikającego w grupie ducha jedności, spędzają czas na pogawędkach, umilając sobie czas historiami z dreszczykiem.
Reżyser stwarza sobie w ten sposób okazję do licznych dygresji. Przepełnione absurdem i krwią opowieści, które snują kolejni bohaterowie (wśród nich mała dziewczynka czy smażąca się barakuda), to kwintesencja jego stylu. Dupieux robi przy tym wszystko, abyście zapomnieli o Marvelu, DCEU czy innych wysokobudżetowych produkcjach. Za sprawą tanich efektów specjalnych, jak plastikowe potwory, przenosi nas do czasów, gdy przygody komiksowych herosów przyciągały przed ekrany przede wszystkim młodszą publiczność.
Bo "Smoking Causes Coughing" to produkcja zbudowana na nostalgii. Dupieux prowadzi narrację w bezpretensjonalny sposób, pisząc list miłosny do poetyki telewizyjnych produkcji z lat 60. Jeśli więc bawił Was Adam West i jego batsprej na rekiny, z pewnością docenicie chwilę, gdy Tobacco Force puszczają dymka w stronę swojego przeciwnika. Nawet jeśli nie jest to najlepsze dzieło francuskiego reżysera, będziecie się na nim bawić jak prosię.
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
